Tomasz Partyka
Wybacz mi ojczyzno

25.02-05.04.2014

Na jednym z ostatnich obrazów Tomka Partyki konny patrol powstańców z płótna Maksymiliana Gierymskiego wyłania się z pejzażu puszek i plastikowych pojemników z farbami. Zminiaturyzowane postaci na koniach są wycięte z reprodukcji dziewiętnastowiecznego dzieła, podobnie jak na innych obrazach z najnowszej serii, na których mnożą się mniej lub bardziej rozpoznawalne fragmenty z malarstwa polskich mistrzów minionych wieków. Naklejane jedne na drugie, przemalowywane, opatrywane komentarzami, układają się w zagmatwane, choć spójne stylistycznie obrazy-kolaże. Obrazy o czytaniu malarstwa wbrew kanonom historii sztuki, w absurdalnych niekiedy zbitkach wizualnych motywów z dedykacjami dla punkowych czy hiphopowych kapel, ich żyjących lub zmarłych wokalistów. Przerabianie malarstwa to kartkowanie albumów i wycinanie dziesiątków postaci. Z dziewiętnastowiecznych, szlachecko-ziemiańskich, „malowanych dziejów” wyłaniają się tabuny koni. Łby, zady, kopyta, ogony, grzywy, wyrastają z ramion, głów, dłoni generałów, dostojników, szacownych matron i odalisek. Obraz Too Many Horses dedykowany jest popularnej piosence Beastie Boys – To Many Rapers. W tej gmatwaninie cytatów nie chodzi o zapożyczoną estetykę, w obrazach pozaklejanych, wydzieranych, zabazgranych, z kawałkami spalonych szmat, Partyka snuje własną opowieść o polskim malarstwie.

Wybacz mi ojczyzno za wszystkie moje grzechy, za wszystko, co zrobiłem źle, za te wszystkie Kossaki, Siemiradzkie, Michałowskich i innych… Te słowa nagryzmolone na jednym z obrazów mogłyby się kojarzyć z utyskiwaniem orędowników nowoczesności na zachowawczość tzw. Monachijczyków, tyle, że na kilku obrazkach Partyka równie niefrasobliwie przemalowuje koryfeuszy awangardy.

Przemalowywanie a właściwie przeklejanie malarstwa zaczęło się już wcześniej, od przerabiania siedemnastowiecznych Holendrów w rozpoczętej w 2008 serii Cienie mistrzów. W powstałym wówczas cyklu małych portretów Partyka łączył nowożytnych z nowoczesnymi (Jana Weenixa z Pietem Mondrianem), tworząc hybrydy z geometrycznymi figurami zamiast głów. W najnowszych pracach reprodukowane portrety giną pod napisami, zamalowane lub zakryte fotografiami innych postaci, stają się częścią lub niewidocznym już tłem dla nowych narracji. Mieczysław Szczuka „staje się malarzem” na Autoportrecie z twarzą przekształconą w jakąś absurdalnie wirującą formę. Z kapistowskiego Portretu młodej kobiety w zielonej sukience Artura Nachta -Samborskiego wyłania się groteskowo wygięta postać z wygoloną głową skeenheada, a na realistycznym Człowieku z rybą Jana Zamoyskiego, „Partyka spotyka się z Koonsem”.