14.12.2018-02.02.2019
Siniaki zazwyczaj zmieniają kolory, najpierw są czerwone potem bordowo-fioletowe, następnie przechodzą w zieleń, a na końcu przybierają żółtawe odcienie.
W serii dużych rysunków przedstawiających dziecięce pośladki Ewa Harabasz rozrysowuje poszczególne etapy zmieniających wygląd śladów po uderzeniach. Tytułowe czerwień i fiolet to kolory podskórnych ran zadawanych dzieciom. Artystka unika przedstawiania ofiar, wystrzega się sentymentalizacji tematu. Rezygnuje z „efektu rzeczywistości”, by bardzo precyzyjnie przedstawić rzeczywiste efekty przemocy wobec dzieci. Mimo, że część prac rejestrujących same zmiany podskórnych wylewów może sprawiać wrażenie abstrakcyjnych, wszystkie odnoszą się do konkretnych przypadków. Ich autorka posługuje się dokumentacją medyczną, przenosi na papier zapisy przemocy „odciśniętej’ w uszkodzonych tkankach dziecięcych ciał. W zbliżeniach i powiększeniach ich podskórnych ran z metodyczną skrupulatnością odtwarza ślady nadużywania władzy. Daleka od demonizacji tematu i jego przedstawień, w seriach rysunków proponując niemal laboratoryjne studium przemocy.
W przedstawianiu siniaków nie chodzi o wiktymizację dyscyplinowanych biciem dzieci, ani o stygmatyzację bezdusznych sprawców tych okrucieństw, raczej o pytanie o samą przemoc i jej granice, sięgające z jednej strony przysłowiowego klapsa, z drugiej patologicznych form egzekwowania władzy przemocą. Inaczej mówiąc, z jednej strony chodzi o bagatelizację problemu, z drugiej zaś o jego incydentalizację i przemilczanie w świadomości społecznej tego, co dzieje się „za zamkniętymi drzwiami”.
Pokrywając ściany studiami przemocy, artystka dopomina się o widzialność problemu, o którym niechętnie się mówi. Nie trzeba dodawać, że w lęku przed eskalacją przemocy nie mówią o nim też krzywdzone dzieci. Wbrew obwieszczeniem szwedzkiej działaczki, Ellen Key, wiek XX nie miał się stać „stuleciem dziecka”. W Polsce dopiero w 2010 roku uchwalono ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie wprowadzającą całkowity zakaz stosowania kar cielesnych wobec dzieci, co zresztą wywołało opór dużej części opinii publicznej. A w wielu krajach zachodniej cywilizacji zakaz ten nadal nie dotyczy kar stosowanych w domu. Ewa Harabasz pokazując siniaki na ciałach dzieci, wypomina nie tylko przemoc, ale również społeczną akceptację tej przemocy.