Wystawa w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie
7 grudnia 2018 – 10 lutego 2019
Kuratorka wystawy: Bożena Czubak
Wystawa czynna: od wtorku do niedzieli w godz. 11:00 – 19:00
Wernisaż: 6 grudnia 2018 o godz. 19:30
Sztuczki i rzezie to wystawa zestawiające prace Ireny Kalickiej i Tomasza Partyki, malarza i autorki prac fotograficznych. Dwójkę artystów wydaje się więcej dzielić niż łączyć: inne szkoły, tradycje, odniesienia, techniki, tematy. Mimo tych różnic, prace Kalickiej i Partyki łączy skłonność do zniekształcania obrazów rzeczywistości, zawieszania porządku symbolicznego i ładu społecznego, wciągania widzów do świata, w którym nie obowiązują już żadne normy i zasady.
Na fotografiach Kalickiej pojawiają się dziwaczne postaci, ludzie z głowami zwierząt, klauni, Murzyni na niby. Upozowani lub uchwyceni w migawkowym, podpatrzonym kadrze, zazwyczaj są rozbawieni, niekiedy chuliganią, nie stronią od perwersji i niewybrednych gestów. Z kolei, w pracach Partyki nic nie jest pewne, słowa rozmijają się ze swoim znaczeniem, mity tracą sens, a utopie produkują własne ruiny. W przestrzennych kompozycjach z labiryntami form i tłumami małych figurek rozgrywane są kolejne epizody „małych rzezi”.
Zarówno Kalicka jak Partyka chętnie sięgają do historii sztuki, do tematów, motywów, obrazów, ale mimo tych czytelnych odniesień prace obojga artystów wyraźnie rezonują aktualnością i trudną do oswojenia rzeczywistością.
Kalicka w przewrotny sposób piętrzy stereotypy i gra na potocznych skojarzeniach. Wyobraźnię podsycaną fantazmatami porusza w inscenizacjach średniowiecznych motywów, odtwarzanych przez postaci wpisujące w te przedstawienia współczesne narracje. Jej tematy myślane są współczesną kulturą, wizualnością sztuki i kultury popularnej, obrazami, które jak język potoczny wchłaniają retorykę postkolonialnego dyskursu, genderowych studiów, queerowych teorii i coraz bardziej uwidaczniających się narracji nacjonalizmu, płci, rasizmu. W eklektycznych mise-en-scène Kalickiej, fotografiach z krakowianką, góralami, recydywistą, Jego Świątobliwością, kibicami i Murzynami odgrywane są skłonności współczesnej kultury do folkloryzacji, egzotyzacji, demonizacji, ale również do sentymentalnego ogrywania tematów sztuki. I nie chodzi już tylko dwuznaczności widzialnego, ale również o skrywane pod jego maską ambiwalencje czy — inaczej mówiąc — pokusy, z którymi czasami warto się zmierzyć.
Małe rzezie Partyki z ich pozornym albo pozorowanym chaosem, mimo przytoczeń czy odniesień do dawnej sztuki dotyczą współczesności, są sarkastycznym komentarzem na marginesie tego, co „tu i teraz”, czy raczej zestawem zwizualizowanych scenopisów do tego komentarza. Poszczególne obiekty artysta zaludnia małymi figurkami z plastiku, a właściwie żołnierzykami, które „demilitaryzuje”, obcinając im miecze, karabiny, bagnety. Figurki są wypalane, deformowane, nadziewane drutami, pozbawiane głów, rąk, masakrowane na wszelkie sposoby, grzęzną w zastygłej farbie, tłoczą się w ciasnych przestrzeniach, nieruchomieją w gestach niezrozumiałych rytuałów. Sięganie do skrzyń z zabawkami bywa otwieraniem puszki Pandory, w ich zdeformowanych, wypaczonych formach budzą się uśpione demony, wychodzą ciemne strony idealizowanej niewinności świata. W sceneriach „małych rzezi” podstępna estetyka toy art jest sposobem na ogrywanie nieznośnej rzeczywistości, której codzienne praktyki życia publicznego przekształcają się w ociekające farbą jatki.
To, co przede wszystkim łączy tak różne od siebie prace Kalickiej i Partyki to drażnienie drzemiących w kulturze demonów, logika karnawału czy katastrofy w równym stopniu odwraca hierarchie panoszącym się bezprawiem i ryzykownym rozpasaniem.